Edukacja od najmłodszych lat ma za zadanie wykształcić i przygotować fachowców, najbardziej pożądanych na rynkach pracy. Kiedy przebrniemy przez maturalne zawirowania już mamy najczęściej sprecyzowany pomysł na studia wyższe. Niestety produkujemy coraz większe rzesze wyspecjalizowanych młodych ludzi, którzy po ukończeniu wymarzonych kierunków pozostają bez pracy. Pośredniaki pękają w szwach od szukających zatrudnienia absolwentów i abiturientów. Niestety wielu nich podejmuje uzasadnione próby zawiązania stosunku pracy poniżej swoich możliwości i kwalifikacji. Muszą przecież coś jeść, utrzymać rodzinę lub po prostu spłacać pożyczkę zaciągniętą podczas trwania studiów. Obserwujemy również bardzo niepokojące zjawisko emigracji zarobkowej kadry wykształconej przez nasze państwo. Z ich umiejętności i wiedzy, korzystają inni płacąc za to godziwe pieniądze. Straty, które ponosi nasza gospodarka z tego tytułu są znacząco duże. Czy stać nas na taką sytuację? Wyrzucać w błoto miliony na naukę i finansowanie osób, które wyjadą zaraz po otrzymaniu dyplomu. Nie można mieć im tego za złe, skoro we własnym kraju nie daje im się możliwości godnego egzystowania. Tylko kto zastanowi się nad tym problemem i przeanalizuje ogrom strat podejmując odpowiednie decyzje zapobiegające tworzeniu bazy wyższego szkolnictwa ludzi niepotrzebnych i zbytecznych. Wykształceni bezrobotni, bez możliwości nabierania doświadczenia marnieją z dnia na dzień w poszukiwaniu pracy zgodnej z ich wykształceniem, jakie zdobywali w pocie czoła.